10-1024x682

Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna

Moja pierwsza rozmowa na stanowisko inżyniera geodety w gliwickiej firmie geodezyjnej była chyba najgorszym doświadczeniem zawodowym w całym moim życiu. Nie wiem dlaczego zaproszono mnie na spotkanie i dano mi nadzieję na otrzymanie pracy, skoro cała rozmowa była jedną wielką nieprzyjemnością. Po tym spotkaniu przez parę dni byłem uprzedzony do procesów rekrutacyjnych, jednak na szczęście kolejne spotkania były dużo przyjemniejsze i przywróciły mi wiarę w gliwicki rynek pracodawców.

Nieszczęsna rozmowa miała miejsce w pewien wiosenny poniedziałek o 8.00 rano. Wiadomo jakie są poniedziałki – każdy jest zły nadchodzącym tygodniem pracy i nadal jedną nogą tkwi w łóżku, z którego ledwo co udało mu się wygrzebać. Podobnie było ze mną i chyba z każdym członkiem komisji rekrutacyjnej. O ile ja starałem się jednak utrzymać pozory jako takiej przytomności umysłu, to komisja rekrutacyjna już nie. Zadawano mi oschłe i bardzo skomplikowane pytania, a odpowiadając na nie miałem wrażenie, że moje wypowiedzi interesują komisję tyle, co zeszłoroczny śnieg. Podczas rozmowy ani razu nie zostałem obdarzony uśmiechem, nikt nie powiedział nic więcej ponad to, co było związane z pracą inżyniera, inżynier Gliwice. Czułem się jakbym był wezwany na policję, a nie brał udział w rozmowie kwalifikacyjnej. W tamtym momencie podjąłem decyzję, że nawet, gdyby jakimś cudem zdecydowali się mnie zatrudnić, to ja nigdy nie będę pracował z takimi niesympatycznymi ludźmi.

Share this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *